Spokojnie, to w dalszym ciągu temat chustowania:) No bo przecież i tak każdy wie, że z chustą nie wygra nic;)
Drodzy Noszący, otóż w pewnym momencie kariery noszakowej mamy alternatywę. Kiedy nasze dziecię potrafi samodzielnie usiąść, możemy nosić je również w nosidełkach.
Ale ale! Niech to będą wyłącznie nosidła miękkie, ergonomiczne. Cóż oznacza ten termin? Ergonomiczne, czyli tak współpracujące, by dostosować się do fizjologicznej pozycji naszego Noszaczka! Chciałoby się rzec, ze producenci stają na rzęsach by dogodzić w tymże. Jednak to nie takie proste. Nosidła wymuszaja na dziecku jedną pozycję. Noszący natomiast często musi dostosować sie do kiepsko rozłożonego ciężaru. Słowem – to ustrojstwo trzeba dopasować do noszącego i noszonego (a co jak dziecie urośnie..albo zechce nosić tez tata..hmmm)
Słów kilka o samych nosidłach. Mają ułatwić nam motanie. Są wiązane/na rzepy/na klamry/hybrydowe…Generalnie chodzi o to, żeby móc zamotać sobie Maluszka migusiem. I równie szybko móc go wymotać.
Czym różni się nosidełko ergonomiczne od chusty?Konstrukcją:)O ile w chuście jesteśmy w stanie uzyskać odpowiednie odwiedzenie nóżek dzidziucha, o tyle nosidełko wymusza tę szerokość, gdyż jest uszyte na konkretną miarę. Jedna szerokość panelu (względnie dwie – wyjmowane i chowane zakładki poszerzające, bądź sznurek regulujący) przyszyta do pasa biodrowego. Wniosek nasuwa się sam: nosidełko może być idealne (pod względem szerokości panela) jedynie przez pewien – krótki czas, kiedy to trafimy w adekwatny moment wzrostowy malucha:) ot co. Jakie jeszcze różnice? Stabilizacja boczna. Chusta, otulając maluszka, tworzy po obu stronach zabezpieczenia, dzięki którym (przy dobrym dociągnięciu:)) marne szanse na “telepanie” na boki (czyli destabilizację kręgosłupa)!. Nosidełka niestety nie posiadają dobrej stabilizacji bocznej, jeśli w ogóle ją posiadają. Kwestię dociągnięcia pomijam, bo zupełnie zrozumiałe jest, że nie dąciągniemy nosidła tak, jak to można zrobić z chustą:) Nasz Noszaczek w nosidle miękkim ma zatem stosunkowo szerokie odwiedzenie bioderek, podparte uda i kręgosłup. Od biedy – moze być..
Troszcząc się o delikatny, nierozwinięty jeszcze kręgosłup dzieciątka, pamiętajmy, żeby nie dodawać mu zbędnych obciążeń. Jeśli z jakiś powodów decydujemy się na nosidełko, niech będzie ono miękkie, ergonomiczne, a maluch niech siada samodzielnie. Nie dajmy się złapać na chwyty marketingowe jakimi są wkładki dla noworodków. To zupełnie mija się z celem. Niepotrzebnie usztywniają dziecko.
Rynek nosideł udostępnia nam nosidełka typu Mei Tai – miękki panel, wiązane szerokimi pasami; typowe ergonomiki – miękki panel, zapinane na klamry; hybrydowe.
Uwaga, uwaga!!! Oprócz nosidełek miękkich, bardzo łatwo natkniemy się na nosidła sztywne – WISIADŁA. Czym się charakteryzują? Wąski panel, na którym dziecko wisi, obciążając swoim ciężarem spojenie łonowe i cały kręgosłup. Stawy biodrowe nie zachowują zdrowej pozycji. Pionizacja powoduje wyskakiwanie głów kości udowych z panewek stawów biodrowych. Czym to grozi? Możemy się domyślać, wszelkie zniekształcenia, choroby stawów, dysplazje. Często ścianki wisiadeł są sztywne, co uniemożliwia utrzymanie prawidłowej pozycji kręgosłupa dziecka, Maluch nie ma szansy się wtulić w rodzica, a co za tym idzie – rodzic nie ma szansy na wspomaganie prawidłowej postawy własnego kręgosłupa (środek ciężkości jest przesunięty).
Pamiętamy: nosidła miękkie – dla dzieci siedzących samodzielnie! A te podwieszane sztywne majty dla dzieci to NIE, ani siedzących ani chodzących!! :)
Powyżej porównanie nosidełka z wisiadłem.
Z prawej – ergonomik Bondolino zapina się w pasie biodrowym na rzep, natomiast pasy barkowe są wiązane. Gosia na tym zdjęciu ma jakieś 10 kg. i dłuuugie nóżki:) Panel kończy jej się właściwie tuż za pośladkami (nie biorąc pod uwagę skrzydełek na guziczki), czyli jest już za wąski, bo na dłuższa metę Gosiak zacznie troszkę wisieć:/
No niestety jej czas w tym nosidełku minął bezpowrotnie:)
Obok, z kolei, dziecko w wisiadle. Cóż rzec..wisi na spojeniu łonowym, obciążając swój kręgosłup na całej linii. Nie powiem też, żeby rodzicowi było wygodnie..
Obok, z kolei, dziecko w wisiadle. Cóż rzec..wisi na spojeniu łonowym, obciążając swój kręgosłup na całej linii. Nie powiem też, żeby rodzicowi było wygodnie..